Bo na ruch, ruch, ruch jest dzisiaj wielka moda. Czyli jak pomóc własnemu dziecku
Dziecko musi się ruszać, żeby się rozwijać. Co się za tym kryje? Nie będzie tu naukowych teorii, czy obco brzmiących pojęć. Napiszę najprościej, jak potrafię.
Nieraz słyszymy od naszych dziadków i rodziców: „Ale te dzieci teraz się szybko rozwijają”. Dlaczego teraz, a wcześniej nie?
Wszystko zaczyna się już tuż po narodzinach. Kiedyś dzieci zawijane były ciasno w bety/rożki: rączki prosto, nóżki prosto i tak przez tydzień, dwa, trzy…
Obecnie daje się coraz więcej swobody już w okresie noworodkowym. Czy ja zawijałam moje córki w rożek? Tak, w trakcie pobytu w szpitalu, czyli przez pierwsze 3 dni ich życia. A co potem? A potem luźne ubranie, nie krępujące ruchów i pobyt na podłodze jak najczęściej. I nie żadne kołdry czy materace, jedynie mata edukacyjna bądź cienki kocyk i przestrzeń, ruch.
Ile dziecko w wieku noworodkowo – niemowlęcym się rusza? Otóż tyle, ile potrzebuje, aby jego organizm prawidłowo się rozwijał. W wieku żłobkowo – przedszkolnym i szkolnym rusza się tyle, ile mu się pozwoli, a nie tyle, ile potrzebuje.
A ile ruchu trzeba? Niestety nie ma na to odpowiedzi, gdyż każdy organizm potrzebuje innej ilości. Skąd więc masz wiedzieć, ile ruchu potrzebuje Twoje dziecko? Sprawdź to z nim. Daj przestrzeń, daj przyrządy, daj czas. Obserwuj. I najważniejsze – nie zmuszaj, nie przyspieszaj, nie zabraniaj i nie porównuj z dziećmi koleżanek, rodziny czy nawet swoim starszym.
Niektóre dzieci rozwijają się „książkowo”: w pół roku siedzą, w rok chodzą, w 2 lata rozmawiają, w międzyczasie obracają się, czołgają, raczkują, czworakują, chodzą przy meblach itp. Ale większość naszych pociech nie przejmuje się statystykami. Czy zatem rozwijają się nieprawidłowo? Dopóki nie ma diagnozy o zaburzeniach rozwoju, każde dziecko rozwija się prawidłowo, ale w swoim własnym tempie.
Czy w takim razie pomagać im, czy też nie? Można pomóc, jednak z głową. Nie wyręczając, a wspierając i umożliwiając. Jednym ze sposobów jest spędzanie z dziećmi jak najwięcej czasu na świeżym powietrzu, na placach zabaw. Inna możliwość to zapisanie pociechy na zajęcia dodatkowe, które będą rozwijać wykorzystując naturalną potrzebę ruchu.
Rok temu nie byłam w stanie znaleźć w Białymstoku oferty zajęć ruchowych zadowalającej mnie i moją 2,5-letnią córkę. I przyszło natchnienie. Kwalifikacje zawodowe mam – magister fizjoterapii na UMB, kilkuletnia praca zawodowa z dziećmi, dogoterapeuta, wieloletni instruktor ZHP i oczywiście mama znająca potrzeby swojego dziecka. Zaczęłam prowadzić własne zajęcia ruchowe dla dzieci w wieku 2-4 lata, na początku przychodziło kilku zaprzyjaźnionych rodziców ze swoimi pociechami, z czasem zaczęło dołączać coraz więcej znajomych znajomych. Zainteresowanie było tak duże, że postanowiłam zwiększyć liczbę grup oraz prowadzących. Do zespołu dołączył Paweł Koseski, absolwent Wyższej Szkoły Wychowania Fizycznego i Turystyki w Białymstoku. Zmieniliśmy również docelowe grupy wiekowe, aktualnie zajęcia skierowane są do dzieci w wieku 1,5-7 lat.
W trakcie zajęć wykorzystujemy dostępny sprzęt gimnastyczny – m.in. drabinki, materace, pochylnie, skrzynie, kozły, ławeczki, szarfy, piłki, płotki, równoważnie. Zajęcia odbywają się z podziałem na 3 grupy wiekowe, aby odpowiednio dostosować formę i treść do potrzeb uczestników.
Dlaczego taka forma zajęć? Wystarczyło dobrze przyjrzeć się córce: wdrapuje się gdzie się da, skacze skąd się da, skacze po czym się da, biega gdzie się da, ciągnie ją do dzieci i dodatkowo (bardzo uogólniając) ma obniżone napięcie mięśniowe. Wszystko to dotyczy większości dzieci w jej wieku (może prócz tego napięcia…).
Wiosną i latem mamy dostęp do coraz bardziej profesjonalnie przygotowanych placów zabaw, ale jesienią i zimą w kokonie z ubrań jest nie tylko niewygodnie, ale przede wszystkim niebezpiecznie. Z kolei w lesie ciężko o grupę rówieśników.
Wielu rodziców zastanawia się, czy dziecko da radę. Jeśli mu na to pozwolicie, z czasem poradzi sobie ze wszystkim, ale niezbędne będzie Wasze wsparcie.
Na naszych zajęciach nie ma wyręczania, wspieramy nasze pociechy.
Często rodzice pytają, czy są to zajęcia rehabilitacyjne. Zawsze odpowiadam, że tak, ponieważ mają korzystny wpływ na prawidłowy rozwój całego organizmu. Zajęcia ogólnorozwojowe są również świetnym przygotowaniem do uprawiania wybranej dyscypliny sportowej, sztuki walki, tańca.
Nasze zajęcia umożliwiają naturalną kontynuację sportowego rozwoju, począwszy od maluchów w wieku 1,5-2,5 lat, uczące się m.in. przełamywania granicy wysokości jaką jest podłoga, poprzez 3-5-latki doskonalące m.in. zmysły koordynacji, równowagi, aż do 6-7-latków, które mają możliwość nie tylko poprawy swojej wytrzymałości i wydolności, ale również poznania zasad panujących w różnych sportach i sztukach walki.
Jednak jakikolwiek rodzaj ruchu wybierzesz dla swojego dziecka, pamiętaj, żeby to Ono czerpało z niego radość, bo wtedy najłatwiej i najszybciej jest coś osiągnąć.
Monika Szuszkiewicz
mama dwóch córeczek
mgr fizjoterapii, technik masażysta, dogoterapeuta, zoofizjoterapeuta
właścicielka firmy Fizjotrip Monika Szuszkiewicz