Neurodydaktyka – a właściwie co to takiego?
„Gdybym mogła od nowa wychowywać dziecko,
Częściej bym używała palca do malowania, a rzadziej do wytykania,
Mniej bym upominała, a bardziej dbała o bliski kontakt.
Zamiast patrzeć stale na zegarek, patrzyłabym na to, co robi.
Wiedziałabym mniej, lecz za to umiałabym okazać troskę.
Robilibyśmy więcej wycieczek i puszczali więcej latawców.
Przestałabym odgrywać poważną, a zaczęła poważnie się bawić.
Przebiegłabym więcej pól i obejrzała więcej gwiazd.
Rzadziej bym szarpała, a częściej przytulała.
Rzadziej byłabym nieugięta, a częściej wspierała.
Budowałabym najpierw poczucie własnej wartości, a dopiero potem dom.
Nie uczyłabym zamiłowania do władzy, lecz potęgi miłości”
Słowa Diane Loomans stanowią ważny drogowskaz dla współczesnych rodziców.
Nasze dzieci w coraz większym stopniu pozbawiane są czynników ochronnych takich jak umiarkowana presja na wyniki, swobodna zabawa, zachęta do poznawania świata i czas na refleksję. Słowo klucz to „sukces” czyli dobre stopnie, nagrody i nauka w najlepszych szkołach. Niestety to zwodnicza definicja, ponieważ tworzy fałszywe wrażenie, że bardzo dobre wyniki w nauce zapewniają umiejętności w wielu sferach, w tym relacjach międzyludzkich. Nie zawsze jednak tak się dzieje. Jeszcze większy niepokój budzi fakt, że nasza zawężona definicja sukcesu nie uznaje tych uczniów, których potencjał trudno jest zmierzyć. Jak zauważa G. Huther w książce „Wszystkie dzieci są zdolne” wiele wyjątkowych postaci jak Henry Ford, Pablo Picasso, Woody Allen, czy Salvador Dali borykało się z wieloma problemami w szkole. „Okazuje się, że żadna z tych osób nie osiągała nadzwyczajnych wyników ani w przedszkolu, ani w szkole, ani na studiach – jeśli w ogóle na takowe uczęszczali. Wręcz przeciwnie – w większości przypadków „wyróżniali się” tym, że we wszystkich placówkach edukacyjnych zdawali się być w niewłaściwym dla siebie miejscu”.
Dzisiaj dzięki m.in. nowoczesnym metodom neuroobrazowania pracy mózgu poznaliśmy zupełnie nowe fakty dotyczące uczenia się. Marzena Żylińska, autorka publikacji „Neurodydaktyka – nauczanie przyjazne mózgowi” zauważa, że mózg jest bardzo egoistyczny, zawsze rozpatruje sytuacje pod kątem własnego „ja” i najlepiej zapamiętuje te informacje, które były najważniejsze z subiektywnego punktu widzenia. Mózgi uczniów właściwie bez udziału świadomości wyłapują to, co intrygujące, nowe i przydatne. Marzena Żylińska podkreśla również, że efektywna nauka wymaga dobrych relacji i poczucia bezpieczeństwa a strach przed popełnieniem błędu nie sprzyja rozwojowi samodzielnego myślenia. Dlatego tak ważna jest atmosfera panująca w domu i na lekcji, humor, wiara dorosłego w możliwości dziecka.
Chociaż wszyscy mamy nadzieję, że nasze dzieci będą sobie dobrze radziły w szkole, jeszcze bardziej pragniemy, żeby im się powiodło w dorosłym życiu. Naszym zadaniem jest pomóc im poznać i zaakceptować siebie, podchodzić do świata z radością, znaleźć pracę, która będzie ciekawa i satysfakcjonująca, zdobyć kochających i lojalnych przyjaciół i partnerów, zachować wiarę, że wnoszą do społeczeństwa wiele dobrego. I właśnie w tym momencie życzę swojemu synowi Szymonowi oraz wszystkim rozpoczynającym rok szkolny 2016/2017 kroku w kierunku tak pojmowanego sukcesu.
Mariola Rybińska
mama 8-letniego Szymona
nauczyciel szkoły ponadgimnazjalnej
propagatorka neurodydaktyki w Białymstoku
więcej o neurodydaktyce dowiecie się na “Budząca się szkoła”
Aga M
2 września 2016 at 00:12Wspaniałe i bardzo mądre słowa,podpisalabym się obiema rękoma ,również jestem mamą ja osobiście nigdy nie wyeieralam presji na moich dzieciach odnośnie zdobywania 5,6 bo uważam że to nie jest żadnym wyznacznikiem a wręcz jest czymś niemiarodajnym czasem miałam spory z nauczycielami itd ale uważam że ważniejsze jest wspieranie pasji i zainteresowań dziecka niz karanie za brak pracy domowej niestety nasze szkolnictwo dopiero raczkuje w tej kwestii ale ja jako rodzic zawsze staram się na 1 miejscu dbać o to by moje dziecko rozwijało się w tym ci kocha a jedno z nich kocha taniec ,zbierać leśne skarby i potrafi usiąść i zdobyć się na refleksję są ,a nie gnać za ocenami ,mam wspaniałe wrażliwe na piękno dzieci ,które dbają i szanują innych dla mnie to priorytet .
Sylwia Wesołowska
2 września 2016 at 13:23Warto szerzyć wśród rodziców właśnie takie spojrzenie na swoje dzieci. Dzięki Aga 🙂