Dzieciństwo naznaczone pracą
Kiedy wspominam swoje dzieciństwo to poza przedszkolem czy szkołą większość czasu spędzałam na podwórku lub na wsi. Plac zabaw, boisko, trzepak… weekendy i wakacje u babci na wsi… Wolność, niezależność, zabawa… dzieciństwo. Kiedy byłam w ciąży z Marianką zdawałam sobie sprawę, że z pewnością nie będzie miała takiego dzieciństwa jak jak, ale bardzo chciałam aby korzystała z niego „pełną piersią”.
Wiedzieliśmy z mężem, że oferta zajęć dodatkowych nawet dla maluchów jest ogromna, ale skłanialiśy się ku temu aby raczej z nich nie korzystać, ewentualnie z jakiś ruchowych w okresie jesienno – zimowym. Chcieliśmy pokazać Mariance przyrodę, jej bliskość i znaczenie… piaskownica, plac zabaw, rower, wspólne wycieczki… taki był nasz plan. Ale plany mają to do siebie, że nie zawsze dają się zrealizować. Kiedy Mania urodziła się 3,5 miesiąca za wcześnie (25tc) całe nasze życie stanęło na głowie… wiedzieliśmy, że dzieciństwo naszej córki zostanie naznaczone ogromną pracą, którą przyjdzie Jej wykonać.
O ile pierwszy rok, podczas którego głównie krążyliśmy pomiędzy specjalistami i rehabilitacją, a Marianka była dzieckiem lezącym nie był pod tym względem aż tak trudny, to potem zaczęły się schody. Półtora roczne dzieci przeważnie już biegają (bardziej lub mniej na chwiejnych nóżkach) po placu zabaw… a my w tym czasie jeździłyśmy na zajęcia terapeutyczne i rehabilitacje. Kiedy udawało nam się wyjść na plac zabaw nie było łatwo. Mania nie chodziła i nie była w stanie dotrzymać kroku rówieśnikom, a ciągłe pytania „Dlaczego jeszcze nie chodzi? Czy coś z Nią nie tak?” od dorosłych wcale nie pomagały. Na szczęście wtedy córeczka nie potrzebowała za bardzo jeszcze innych dzieci i mogłyśmy po prostu unikać największych skupisk „dzieciowo – rodzicielskich”.
Jednak w tym roku Marianka jest już bardzo świadoma – ma dwa i pół roku… chce się bawić z dziećmi i być jak One. To okres kiedy dziecięca aktywność skupia się na ruchu i tak poznają świat. Mania nadal ma problem z chodzeniem i bieganiem, ale za to komunikacyjnie bardzo jest do przodu – buduje zdania złożone i pomimo problemów z napięciem mięśniowym (buzia) i przodożuchwiem, jej głoski są zniekształcone lekko ale zrozumiałe. Chce bawić się z rówieśnikami i to bardzo, ale tu pojawiają się dwa podstawowe problemy 1) sporo zajęć terapeutycznych i rehabilitacyjnych 2) rozwój inny niż u rówieśników.
Kiedy większość dzieci wiosną i latem przebywa na podwórku my mamy jedno – dwa zajęcia dziennie i choć są one dostosowane do możliwości i wieku Marianki są bardzo męczące. Pomyślcie sobie, że nie radzicie sobie z czymś fizycznie i macie to przez 45 min ćwiczyć, a potem kolejną rzecz intelektualną też tyle samo. I choćby atmosfera była najfajniejsza i byście bardzo lubili osoby, z którymi to robicie to i tak będziecie wykończeni. Tak jest z Marianką. Bardzo lubi swoich terapeutów i zajęcia, które odbywają się naprawdę w atrakcyjnej dla maluchów formie… ćwiczą Jej mięśnie i mózg, wymagają skupienia. A potem wraca do domu i pod blokiem widzi dzieci bawiące się na placu zabaw. Bardzo chce do nich dołączyć pomimo zmęczenia. Jednak kiedy jest już na placu zabaw okazuje się, że Jej rówieśnicy biegają, wspinają się, skaczą… a Ona nie da rady, albo nie nadąża za nimi. W piaskownicy zaś siedzą maluchy i raczej sobie z nimi nie pogada. Oczywiście trochę generalizuje, bo są dzieci, które przez jakiś czas wspólnie się z Marianką pobawią. Starsze dziewczynki, które rozumieją że nie wszystko jeszcze potrafi też są dobrymi kompanami. Jednak czasami widzę, że Marianka obserwuje innych i zaczyna dostrzegać, że jest „inna”…
W tym roku bardzo odczuwam to, że chciałabym aby Marianka doświadczyła „normalnego” dzieciństwa i beztroski. Ale jak powiedziała jedna z mam „dla naszych dzieci, takie życie jest normalne”. Mo mimo wszystko ustaliłam sobie parę zasad, które powadziłam w nasze życie i na razie się sprawdzają. Wierzę, że mogą one pomóc nie tylko rodzicom dzieci niepełnosprawnych czy zaburzonych ale wszystkim.
Ważna jest zabawa
Są zajęcia, z których nie możemy zrezygnować bo bardzo pomagają Mariance w rozwoju. Na każdym z nich dostajemy „zadanie do domu” – ćwiczenie jakiejś umiejętności. Staram się aby te zadania nie stanowiły podstawy w ciągu dnia. Zawsze tak planuję dzień aby Mania miała czas na zabawę swobodną czy to na placu zabaw czy w domu. Żeby była po porostu dzieckiem, zaś wszystkie „zadania” staram się zamieniać również na zabawę. Szukam takich sposobów aby Marianka nie czuła, że pracujemy nad czymś ale dobrze się bawiła. Ma dostęp do dużej ilości pomocy – zabawek, dzięki temu sama sobie dobiera ćwiczenia – zabawy, które chce zrobić. Dopiero w momencie kiedy nie ma pomysłu ja proponują Jej coś najbardziej potrzebnego do zrobienia. Nie mówię nigdy „choć poćwiczymy” tylko „choć pobawimy się”. Zawsze staram się Mani wygospodarować czas na zabawę swobodną bez mojego wsparcia.
Dobór zajęć
O ile dzieci niepełnosprawne czy zaburzeniami rzeczywiście potrzebują dużego wsparcia to już pozostałe dzieci nie koniecznie. Warto zastanowić się czy i na jakie zajęcia maluchy powinny „chodzić”. Nawet przy terapiach i rehabilitacji zawsze radzę pomyśleć czy się nie dublują, albo jedna nie zawiera drugiej. W wielu przypadkach przestymulowane dziecko nie jest w stanie skorzystać z zajęć. Odczuliśmy to bardzo kiedy na koniec trzytygodniowego turnusu Marianka nawet na zajęciach grupowych (jak dla dzieci żłobkowych) płakała i nie była w stanie się bawić. Dlatego warto czasami coś przełożyć na inny termin – może późniejszy, albo w ogóle zrezygnować. Nie pomożemy naszym dzieciom przeładowując ich plan dnia.
Na wszystko jest czas i pora
Dla mnie zawsze było jasne, że godzina zajęć ma znaczenie… ale również dzień tygodnia. Inaczej dzieci pracują w poniedziałek po weekendzie, inaczej w środę, a jeszcze inaczej w piątek. To samo tyczy się godzin w ciągu dnia. Oczywiście nalepie większość dzieci będzie w stanie się skupić w godzinach rannych ewentualnie po drzemce. Trzeba jednak pamiętać, że zmienia się to zarówno w ciągu pór roku jak i w toku rozwoju. Zajęcia angażujące intelektualnie warto zorganizować przed południem, a te ruchowe po południu. U dzieci szkolnych warto jednak zwrócić uwagę, że popołudniowych treningach będzie dla nich łatwiejsze na początku tygodnia niż na koniec. Na trudne zajęcia warto wybierać wtorek i środę kiedy jest najwięcej na nie sił.
Oczywiście bez obserwacji własnego dziecka moje rady zdają się na nic.
Forma to podstawa
Na szczęście w dzisiejszych czasach większość zarówno zajęć terapeutycznych jak i zwykłych dla dzieci prowadzonych jest w formie dostosowanej do ich potrzeb. Jednak nadal nie jest to standardem wszędzie. Dlatego warto sprawdzić czy terapeuta lub instruktor ma podejście do dzieci i stosuje formy pracy bazujące na zabawie. Tylko taka forma daje najlepsze rezultaty, dzieci chcą współpracować i korzystają z zajęć w pełni. Zajęcia nie powinny być też za długo. Skupienie u maluchów jest dość krótkie i trudno od nich wymagać aby przez godzinę w pełni były zaangażowane.
Dziecko wie lepiej
Trzeba obserwować swoje dziecko, bo Ono wie najlepiej czy to wszystko ma sens. Nie mówię o „dniu lenia” czy buncie ale jeśli widzimy, że na terapii nie jest zaangażowane, nie nawiązuje kontaktu z terapeutą lub jest zmęczone to trzeba coś zmienić. Czasami pomaga zmiana dnia, godziny lub metody pracy. Jednak bywają sytuacje, że trzeba sprawdzić czy z inną osobą nie będzie się pracowało lepiej. Nie ma specjalisty który dotrze do każdego dziecka… i mówię to ja, która twierdzi, że nie ma dziecka, z którym nie nawiązałaby kontaktu 😉 – żarcik. A są też momenty kiedy trzeba po prostu zmniejszyć ilość zajęć w danym momencie.
Inaczej trochę sprawa się ma z rehabilitacją… jest ona często nieprzyjemna i bolesna, a dla maluchów niezrozumiała. Tu płacz jest na porządku dziennym, może jednak pomóc metoda opisywania i szacunku, o której już kiedyś pisałam w odniesieniu m.in. do pielęgnacji. A rezygnacji z rehabilitacji nie polecam.
Rozwój naszego dziecka jest ważny i jeśli jest zaburzony to pierwsze lata życia są kluczowe. To wtedy najłatwiej „nadrobić”. Jednak nawet jeśli dzieciństwo naszych dzieci jest naznaczone ciągłą pracą, to nie możemy pozwolić aby przestały być po prostu dziećmi. Tego czasu nie da się cofnąć i trzeba koniecznie znaleźć równowagę między zajęciami a zabawą. Nie przeskoczymy pewnych rzeczy jeśli dziecko nie będzie miało możliwości pełnego rozwoju we wszystkich sferach. A swobodne poznawania świata, radość i bycie dzieckiem jest ważną częścią tego procesu.
Życzę Wam i sobie abyśmy potrafili w dzisiejszym świecie i pomimo różnym przeciwnościom dać naszym dzieciom wspomnienia, emocje i wolność dzieciństwa, które ukształtują je na całe życie.
Dziękuję bardzo Niepublicznej Poradni Pedagogiczno – Psychologicznej ROZWIŃ SKRZYDŁA w Białymstoku za możliwość zrobienia zdjęć podczas zajęć terapeutycznych.
Piękne zdjęcia do tego tekstu wykonała pani Kasia z Historie obrazkowe, która zaprasza na sesje zdjęciowe, a na hasło: Radość bycia rodzicem otrzymacie 20% zniżki