Close

16 maja 2016

Ile sił ma rodzic?

siła rodzica

Od jakiegoś czasu codziennie zadaje sobie pytanie: Ile jeszcze mam siły? Od kiedy się kazało, że jednak jeszcze Marianka nie wychodzi ze szpitala codziennie wieczorem powtarzam mojemu mężowi, że już nie mam siły. A jednak rano jakoś tę siłę znajduję na kolejny dzień. I znowu biegnę do Mani, czasami z nową nadzieją, a czasami po prostu żeby przy niej być. Wszyscy mówią, tyle już wytrzymaliście to jeszcze trochę na pewno dacie radę. Oczywiście, że damy… ale chodzi raczej o to, że po prostu są chwilę kiedy tych sił jest już mało, kiedy trzeba sobie powiedzieć, że jest ciężko, bo jest… kiedy trzeba popłakać… schować się pod koć… wściec się… czy tępo pogapić się w szklany ekran… Bo jesteśmy tylko ludźmi. Może zabrzmi to dziwnie, ale rodzic też człowiek. Ma prawo być zmęczony i o tym powiedzieć. Ja mówię… Jestem zmęczona szpitalem, tym że mam ograniczony kontakt z Marianką, że muszę pytać o wiele spraw związanych z córką (czy mogę zrobić przy niej to czy tamto), siedzeniem na twardym krześle…. Tak po prostu jest, nie będę udawał, że nie. Mam prawo ponarzekać i pomarudzić. Mam prawo chcieć już od tego odpocząć. Jednak najważniejsze jest co zrobię. Czy w tym całym zmęczeniu fizycznym i psychicznym zatracę się czy nie. Czy pozwolę sobie na chwilę słabości przy mężu, mamie czy kimś bliskim czy będę to w sobie gniotła.
Rodzice często mają poczucie winy, że czują się zmęczeni lub narzekają. Ale my też mamy do tego prawo. Jesteśmy tylko ludźmi… Ważniejsze jest to co zrobimy z tym naszym zmęczeniem i brakiem sił. Czy znajdziemy sposób na regenerację czy się w tym zatracimy. Czy “utoniemy” w tym wszystkim i się poddamy czy spróbujemy nabrać wiatru w żagle.
Wiem, że dla dzieci warto jest to zrobić z kilku przyczyn. Po pierwsze jeśli nabierzemy sił to będziemy w stanie dać dziecku więcej siebie. Po drugie pokażemy, że każdy człowiek ma prawo do słabszych momentów w życiu oraz jak się po nich zebrać do kupy.
Codziennie mówię nie dam rady, ale też każdego dnia walczę o Mariankę i dla Niej. Ona jest tego warta. Wierzę, że kiedy wreszcie zabiorę Ją do domu będzie lżej, na pewno nie fizycznie ale psychicznie z pewnością. Bo cztery miesiące to dużo… i nie dużo… jeszcze znajdę siły… gdzieś na pewno…

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *