Lubię być mamą :)
Są takie dni kiedy trzeba sobie przypomnieć dlaczego tak bardzo lubi się być rodzicem. A przynajmniej ja lubię być mamą 🙂 I choć bywa ciężko ogarnąć wszystkie obowiązki, a jednocześnie odstawić na chwilę na boczny tor swoje dotychczasowe życie, to są takie momenty w życiu rodzica kiedy wszystko zostaje wynagrodzone. Nie ważne ile pieluszek zmieniłeś, ile razy się przebierałaś dziennie bo dziecku się ulało czy ile spotkań ze znajomymi Cię ominęło. To są chwilę dla, których warto żyć. Miewasz takie?
Marianka ma teraz okres „bez mamy ani rusz”. Z jednej strony jest to piękne, że jest do mnie tak przywiązana, a z drugiej lekko uciążliwe. To teraz trochę taki rzep, który płacze jak go odczepisz. I ja Manię odczepiam co jakiś czas i zostawiam z tatą aby mogli pobyć trochę razem, ja żebym mogła odetchnąć, ale przede wszystkim aby Marianka nauczyła się, że ja zawsze wrócę. No i te powroty są najpiękniejsze. Kiedy widzę rozpromienioną na mój widok córeczkę, kiedy czuję biorąc Ją na ręce jak cała podskakuje ze szczęścia… tego nie da się opisać.
Są czasami chwile trudne nie związane z rodzicielstwem. Jakieś zmartwienie, smutek. Moja córeczka zagląda mi wtedy w oczy i potrafi się tak przytulić, że od razu jest lepiej. Dziecko to taki termoforek, który ogrzewa ciało, ale przede wszystkim też duszę.
Marianka o każdą umiejętność motoryczną musi walczyć. Wszystko to co już umie w sferze ruchowej zawdzięcza ciężkiej pracy i pomocy rehabilitantów. I kiedy po wielu próbach w końcu uda Jej się samodzielnie coś wykonać… ja za każdym razem płacze ze szczęścia. I niezależnie czy jest to samodzielne wstanie w łóżeczku czy zrobienie „pa pa”. A moja reakcja sprawia, że Mania chce robić to jeszcze raz i jeszcze i jeszcze… Czuje, widzi i słyszy, że ją kocham, wspieram. Każdy taki moment to miód na moje serce. Zbliża Mariankę do samodzielności, o którą tak na początku Jej życia się baliśmy.
Mówi się, że pierwsze „mama” to radość, a jak „mama” słyszysz kilkanaście razy na minutę to już zdenerwowanie. Może i tak bywa. Kiedy ja słyszę cały czas „mama, mamo, ma…” to wiem, że jestem Jej potrzebna. Czuję, że jest ktoś kogo kocham miłością bezwarunkową i kto tę miłość odwzajemnia. I choć „mama” słyszane za drzwi łazienki już tak nie rozczula to nadal cieszy.
Jest jeszcze jeden moment, który sprawia, że uwielbiam być mamą. Kiedy kładziemy się z Marianką na drzemkę, Ona patrzy mi w oczy… ja mówię Jej „kocham Cię”… a Marianka spod smoczka uśmiecha się najszerzej jak potrafi, a Jej oczy błyszczą. Tego nie trzeba komentować.
Jest jeszcze wiele chwil, które uwielbiam. A jeszcze więcej przede mną. Zawsze o nich myślę, kiedy jest trochę ciężej… Bo ja naprawdę lubię być MAMĄ Marianki <3