MY czy Ja i Ty
Kiedy dziecko zaczyna swój proces opuszczania rodzinnego gniazda? Niestety w chwili kiedy zaczyna rozumieć, że “jest”… Może nie każdy się ze mną zgodzi, ale w momencie kiedy maluch zrozumie, że mama i on to dwie oddzielne osoby stawia pierwszy krok w kierunku niezależności i samodzielności, w kierunku dorosłości. Kiedy dziecko po raz pierwszy stwierdzi, że ma sprawczość nad swoim działaniem możemy zacząć się przyzwyczajać do myśli, że kiedyś opuści rodzinny dom. Bo taka jest kolej rzeczy, a jak cytowałam już wiele razy “Dzieci są gośćmi, którzy pytają o drogę”.
Te pierwsze miesiące kiedy maluch utożsamia się z mamą są niesamowite. Moja Marianka jeszcze jest w tym etapie choć czuję, że już lada chwila zacznie z niego wchodzić. Myślę, że większość mam potwierdzi, że tak jak maluch jest związany z mamą tak jeszcze mocniej mama jest związana z niemowlakiem. I czasem trudno się przyznać nawet przed samą sobą, że chętnie widziałoby się swoje dziecko jako takie maleństwo dużo dłużej niż to możliwe. Wczoraj nie było mnie w domu całe przedpołudnie. Do tej pory zostawiałam Manię z tatą jedynie na 2 godzinki. I kiedy te właśnie zaczęły mijać wczoraj zadziało się ze mną coś niesamowitego, coś co ciągnęło mnie do Marianki jak ogromny magnez. Nie chodzi o to, że nie ufam mężowi, że coś się Jej stanie. Ja po prostu lubię jak jest blisko. Po powrocie do domu musiałam Manię wyściskać i wycałować, tak się stęskniłam. A Ona… chyba nawet nie zauważyła, że mnie nie było. Tak fajnie się bawiła z tatą. I wiecie co? Było mi smutno… To głupie, ale właśnie tak się poczułam… I wtedy zrozumiałam, że zaczął się ten czas kiedy Marianka będzie potrzebowała mnie już coraz mniej. Oczywiście nie dziś czy nie jutro, ale kiedyś stanie się samodzielną dziewczyną, a później kobietą… Bardzo tego pragnę, ale cząstka mnie chyba na zawsze chciałaby aby Mania pozostała niemowlakiem. Na szczęście jestem tego świadoma i wiem, że moje pragnienia w tym względzie są mniej ważne niż naturalne potrzeby Marianki.
Z czasem Marianka będzie coraz częściej mówiła i myślała “Ja” i bardzo chcę Ją w tym wspierać. Pragnę Ją nauczyć jak w tym “Ja” być sobą i nie zagubić siebie w tym skomplikowanym świcie. Ale mam też dużą nadzieję, że jednak w tym wszystkim pozostanie też odrobina “My”, a wieź którą stworzyłyśmy i nadal będziemy tworzyć będzie bardzo silna i będzie wspierała “Ja” Marianki. Jakoś sobie z tym poradzę, bo bardzo Manię kocham <3