Nie mogę oddycha za Nią…
Już kilka razy pisałam o tym że aby nasze dzieci mogły dojrzeć i dorosnąć nie możemy ich wyręczać. Ale cóż z pisania kiedy tak trudno jest patrzeć na swoje dziecko kiedy się męczy z czymś czego jeszcze nie potrafi lub coś mu nie wychodzi. Przecież tak bardzo kochamy nasze dzieci i chcielibyśmy im nieba uchylić… Jednak dzisiaj patrząc na moją córeczkę, która po dwóch tygodniach została odłączona od respiratora i znów podłączona do “cepap-u” (urządzenia, które podaje jej tlen przez nosek) bardzo chciałabym ją wyręczyć… Chciałabym móc oddychać za nią, ułatwić jej to zadanie. Wiem jednak, że po mimo iż teraz wydaje się, że wynika ma ciut gorsze i bardzo się męczy to jest to dla jej dobra. Jeśli chcę ją kiedyś zabrać do domu całą i zdrową musi nauczyć się oddychać samodzielnie, choć to bardzo trudne. A dla mnie ciężkie do obserwacji.
W życiu codziennym wiele razy napotkamy takie sytuacje kiedy wolelibyśmy wziąć ciężar zadania na siebie, aby naszemu dziecku było łatwiej. Ale czy rzeczywiście patrząc w dłużej perspektywie ułatwiamy czy wręcz przeciwnie…
Pozwólmy naszym dzieciom nauczyć się oddychać samodzielnie pełną piersią, aby kiedyś samodzielnie mogły ruszyć w szeroki świat i go odkryć…