Wiem, że boli…
Malutkimi kroczkami przygotowujemy się do wyjścia Marianki ze szpitala. Cały proces opóźni się pewnie o co najmniej kilka dni, bo jak to dzieci przeziębiła się i katarek przytkał jej nos. Ale w ramach przygotowań spotkałam się dziś z panią, która prowadzi u Mani na oddziale rehabilitację i uczyłam się co jest dla Mani dobre, a co nie. U dzieci z wzmożonym napięciem mięśniowym, czasami ważne są małe rzeczy tak jak sposób podnoszenia czy układania. Okazało się, że muszę na nowo nauczyć się ją wyjmować z łóżeczka, przewijać, przytulać, karmić czy układać po karmieniu. Jest to ważne ponieważ takie szczegóły mogą “zepsuć” to co osiągnie podczas rehabilitacji. Szkoda, że nie wiedziałam tego wcześniej, ale lepiej późno niż wcale. Rehabilitantka pokazałam mi też kilka prostych ćwiczeń, które mogę wykonywać z Marianka sama, codziennie jeszcze będąc w szpitalu. Niestety nie są one dla niej przyjemne, a niektóre nawet być może bolesne. Jednak widziałam efekt już po paru minutach ich wykonywania. Mania była po wszystkim mniej napięta. Kiedy powtarzałam po specjalistce konkretne ruchy i widziałam moją córeczkę krzywiącą się, pojękującą, kiedy widziałam płynące łezki po tych cudnych policzkach…. miałam ochotę sama się rozpłakać, a przynajmniej przytulić ją. Wiedziałam jednak, że to ukoi ją w tej chwili, ale na dłuższą metę nie pomoże. Zdaję sobie sprawę, że jesteśmy dopiero na początku naszych zmagań z napięciem mięśniowym. Wiem, że nie będzie łatwo… Ale muszę to zrobić, chcę ćwiczyć, bo chcę pomóc Mariance na dłużej, na całe życie.
Rodzice często stają przed dylematem jak postąpić, czy ulżyć/ dogodzić/ ustąpić dziecku teraz czy patrząc perspektywicznie postawić na swoim. To nie są łatwe decyzje. Ale tak naprawdę to odpuszczając dziś ułatwiamy sobie tu i teraz, a stawiając na swoim ułatwiamy dziecku przyszłość. Ważne aby nasza konsekwencja była poparta uczuciem, czułością i empatią w stosunku do dziecka. Ja wykonując dziś ćwiczenia cały czas mówiłam do Marianki, że jeszcze troszeczkę, że jest dzielna, że jestem z niej dumna, że jak tylko skończymy poprzytulamy się. Być może nie zrozumiała sensu moich słów, ale wiem, że ich zabarwienie emocjonalne trafiło do niej. Dzięki temu ten ból obydwie zniosłyśmy lepiej…