Ale lipa… z tymi chorobami
Przywozicie niemowlaka do domu ze szpitala… Jesteście tacy szczęśliwi… potem dochodzi do tego jeszcze zmęczenie, jakiś niepokój od czasu do czasu… ale prawdziwy strach przychodzi przy pierwszej chorobie, którą często zwiastuje gorączka… i wtedy się zaczyna…
My też bardzo mocno przeżyliśmy pierwszą gorączkę Marianki, choć była to tylko typowa trzydniówka. Ktoś może powiedzieć, że to nic dziwnego po takich naszych początkach, ale ja zdaję sobie sprawę, że każdy rodzic, nie tylko wcześniaka przeżywa to bardzo mocno. Bo niby wiesz co powinieneś zrobić, masz do dyspozycji leki. Ale problem się zaczyna kiedy gorączka nie chce spaść lub szybko znowu rośnie. No i przede wszystkim podstawowe pytanie, kiedy zaczynamy mówić o gorączce u dziecka? Jak często robić pomiar? Jakim sprzętem? I w ogóle jak to przeżyć?
My mamy już za sobą kilka takich sytuacji, jedną choćby wczoraj. Czy jest nam już łatwiej? Czy mniej się przejmujemy? Z pewnością przejmujemy się tak samo jak za pierwszym razem, teraz tylko jesteśmy chyba bardziej opanowani. Bo tak naprawdę to tylko opanowanie i zdrowy rozsądek mogą nam pomóc „przeżyć to”. No i kilka zasad, o których ja staram się pamiętać
Kiedy to już temperatura?
Trzeba znać swoje dziecko i wiedzieć jaka jest naturalna jego temperatura. U naszej Marianki 37,2 to standard. Więc jeżeli temperatura wzrasta do 37,5 czy 6 to najpierw sprawdzamy czy nie jest przegrzana lub po prostu wymęczona. U każdego dziecko będzie to wyglądało inaczej. Jedne przy 38,5 będzie się normalnie bawiło, a inne przy 38 będzie „leciało przez ręce”. Ma u oczywiście znaczenie też przyczyna gorączki. Warto więc wcześniej znać swoje dziecko i je obserwować. Nie należy zbyt wcześnie podawać leków przeciw gorączkowych przede wszystkim dlatego, że to nie gorączka jest problemem – to walka organizmu, samoobrona lecz jej przyczyna.
Jakie leki?
Na rynku są dostępne różne i w syropie i w czopkach. Trzeba zdecydować się na jakiś zanim jeszcze dziecko gorączkuje, powinien u pomóc zaufany lekarz pediatra. Leki bazują na ibuprofenie lub paracetamolu. Większość lekarzy proponuje je podawać naprzemiennie. Zawsze warto się zapoznać z ulotką i sposobem dawkowania. Pamiętajcie lek podajemy w dawce dostosowanej do wagi a nie wieku dziecka.
Co oprócz leków?
Warto pamiętać też o domowych sposobach na gorączkę. My często używaliśmy ich kiedy gorączka wracała zbyt szybko aby podać następną dawkę leku.
Jednym z nich są zimne okłady lub kąpiel. Pamiętajcie, że to tylko nazwa. Nie wyobrażam sobie włożenia rozgorączkowanego dziecka do zimnej wody. Jakbyście się wy poczuli w takiej sytuacji? Woda powinna być ok 2 stopni chłodniejsza niż ciało dziecka, tak samo z okładami. Nie serwujmy maluchowi szoku termicznego.
Kolejny ważna rzecz to woda. Podczas gorączki dziecko często się poci i traci wodę. Aby nie doszło do niebezpiecznego odwodnienia należy pamiętać o jej podawaniu. Nie zastąpi jej żadna herbata ani sok.
A propo herbat… dla nieco starszych dzieci polecam na gorączkę herbatkę z kwiatu lipy i odrobiny miodu. Może smak nie podejść każdemu dziecku (zwłaszcza tym przyzwyczajonym do samej wody), ale naprawdę działa cuda. Polecam również ją kobietom w ciążku, mi bardzo pomogła.
Lekarz to podstawa
Każdą, zwłaszcza trwającą kilka dni gorączkę należy skonsultować z pediatrą. Nawet jeśli myślimy, że to zęby lub trzydniówka. Przyczyny mogą być różne, np. zapalenie pęcherza. A my sami tego nie stwierdzimy. Grunt to niczego nie przegapić
Nie tracić głowy
Choć patrzenie na cierpiące dziecko, które czasami jest wprost nie do poznania… nie traćmy głowy. Pomyślmy jak sami się czujemy podczas gorączki. Pamiętajmy, że nasz strach ma nam pomóc rozpoznać niebezpieczeństwo, ale nie paraliżować. Mamy pomóc naszemu dziecku, a nie panikować. Pierwsza gorączka przyjdzie prędzej czy później. Warto się do niej przygotować i nie tracić głowy. Powodzenia.