Bezpieczeństwo
Od urodzenia każdy z nas ma swoje potrzeby. Jedne z nich są pierwszo-, drugo- czy trzeciorzędne. O ile potrzeby fizjologiczne u dziecka łatwo jest rozpoznać i stosunkowo szybko zrealizować, to już z innymi bywa trudniej. Kiedy dziecko jest głodne, ma mokro, jest mu zimno lub gorąco coś boli daje znać a rodzic stara się szybko zareagować. Ale czasami maluch płacze choć wszystkie potrzeby podstawowe są zrealizowane. Wtedy najczęściej jest problem z jego poczuciem bezpieczeństwa. Nawet dzieci, które już mówią nie są w stanie dokładnie powiedzieć o co chodzi. Po prostu czują się źle, boją się, coś jest nie tak jak powinno być – tak się przynajmniej czują.
Takie uczucia i potrzeby bardzo trudno rozpoznać, ale pamiętając że ma je każdy warto się o nie zatroszczyć w każdej chwili. A jak? Trzeba się najpierw zastanowić w jakich momentach czujemy się bezpieczni i my i nasze dzieci. Co lub kto sprawia, że to uczucie w środku jest przyjemne a nie przerażające. Z pewnością poczucie bezpieczeństwa wzmacniają osoby znaczące, miejsca lub rzeczy ważne. Ale czasami może to być również smak, zapach lub wspomnienie. Warto więc mieć na podorędziu cały zestaw narzędzi, które wzmocnią w dziecku poczucie bezpieczeństwa.
Nawet małe dzieci same próbują sobie pomóc aby czuć się bezpiecznie, chcą stworzyć sobie mały świat, ich świat. Jak to robią? Chcą być zawsze z rodzicami lub kimś bliskim, nie lubią nowych miejsc ale przede wszystkim znajdują sobie jakąś “rzecz” z którą się nie rozstają. Jej zapach, struktura lub smak przywołują pozytywne emocje i dają poczucie bezpieczeństwa. Jakie to rzeczy? Maskotka, kocyk, pielucha, poduszka, poszewka, samochodzik czy bluzka mamy 🙂 Rodzicom trudno zrozumieć dlaczego akurat to a nie co innego stało się ulubioną rzeczą dziecka. Nie warto walczyć… bo jeśli pozbawimy dziecko ulubieńca to również ucierpi poczucie bezpieczeństwa.
Jaką siłę mają “ulubieńcy” przekonałam się wczoraj u lekarza. Marianka leżała u mnie w ramionach, miała smoczek a jednak nie czuła się dobrze. Dopiero kiedy dostała swego Leosia uspokoiła się. Kiedy go dotknęła… to było coś magicznego, od razu widać było ulgę na twarzy.
Po mimo, że jest to czasami uciążliwe, pamiętajmy o ulubieńcach naszych dzieci, kiedyś na pewno będą na tyle pewne siebie, że przestaną ich potrzebować. Poznają świat na tyle, że nie będzie ich przerażał. A na razie… trzeba pilnować, prać i nie zapominać 🙂 Bo nie oszukujmy się, my też mamy takie swoje sposoby aby w nowych miejscach i sytuacjach czuć się bezpiecznie. Powodzenia