Pożegnanie z pieluchą
ODPIELUCHOWANIE to słowo, które wielu rodziców przyprawia o zawrót głowy. Często już rodzice kilkumiesięcznych dzieci stresują się myślą, że przyjdzie czas kiedy i Oni będą musieli się z tym zmierzyć. Regularnie dostaję pytania jak sobie poradzić z tym tematem i jak wyglądało to u nas. Dość długo odkładałam ten zagadnienie ponieważ tak jak nie ma dwóch identycznych dzieci, tak i nie ma uniwersalnych sposobów na nieleniuchowanie. Bazując na doświadczeniach mamy i wieloletniej nauczycielki w przedszkolu i żłobku mogę jednak nakreślić kilka podstawowych aspektów związanych z tym tematem.
Po pierwsze to prawda, że kiedyś dzieci odpieluchowywały się wcześniej. Wynika to przede wszystkim z tego, że nie było pieluch jednorazowych. Zarówno dzieci nie czuły się komfortowo kiedy już po jednym zrobieniu siku pielucha była mokra, jak i rodzicom zależało aby jak najszybciej zrezygnować z tony pieluch i ciągłego prania. Dziś używanie pieluch jednorazowych jest wygodne dla rodziców – odpada aspekt prania i suszenia, ale i dzieciom one nie służą. Przede wszystkim trudniej jest poczuć, że pieluszka jest mokra co za tym idzie połączenie przyczyny i skutku… zrobię siku – jest mi mokro. Oczywiście pieluchy jednorazowe to nie jedyne rozwiązanie w dzisiejszych czasach, ale zdecydowanie większość rodziców z nich korzysta.
Aby dziecko rzeczywiście odpieluchowało się w sposób naturalny muszą się zadziać dwie rzeczy: gotowość fizyczna i psychiczna. Gotowość fizyczna związana jest zarówno z możliwością samodzielnego siedzenia na nocniku czy sedesie, możliwość samodzielnego dotarcia do tego miejsca też ma znaczenie. O wiele łatwiej dziecku, które jeszcze nie mówi po prostu podejść do nocnika lub ubikacji niż zawołać „siusiu”. Dlatego kiedy rozmawiamy o odpieluchowaniu dzieci o opóźnionym rozwoju ruchowym musimy mieć pełną świadomość zależności między siedzeniem i poruszaniem się a gotowością do korzystania z toalety. Inną ważną rzeczą jest umiejętność kontrolowania swego ciała i zatrzymania moczu aby zdążyć udać się do ubikacji. Dzieci, które nie są w stanie utrzymać go przez chwilę nie będą w stanie zrezygnować w pełni z pieluchy.
Kolejną sprawą jest gotowość psychiczna. Z jednej strony dziecko powinno kojarzyć odczucie parcia moczu czy kupy a tym, że potrzebuje skorzystać z łazienki, z drugiej samo z siebie nie będzie wiedziało „o co chodzi”. Dlatego tak ważne jest aby maluch wiedział do czego służy ubikacja, nocnik czy podkładka na sedes. Można go zapoznać poprzez posadzenie, wytłumaczenie, przeczytanie książeczki czy komunikowanie, że mama lub tata idą teraz do ubikacji i po co. Dziecko zna świat na tyle na ile go pozna, na tyle na ile pokażemy mu i wytłumaczymy. Nie rodzi się z informacjami gdzie i jak robi się siku i kupę. Dlatego mówiąc o gotowości psychicznej dziecka do odpieluchowania jak najbardziej jestem za nie przymuszaniem ale też za zaznajamianiem z tematem.
Chciałabym również nadmienić, że „wysadzanie” nie jest odpieluchowaniem samym w sobie tylko jego wsparciem. Jeżeli będziemy wysadzać dziecko regularnie w odpowiednich porach to nawet niespełna roczne dziecko można uznać za „odpieluchowane”. Jednak to nie będzie prawdą. Pozbędziemy się pieluszki na zawsze tylko w momencie, kiedy dziecko samo będzie mówiło/ dawało znak, że chce do toalety. Wcześniej to jest trening, droga do celu ale nie sam cel. Jak najbardziej jestem za wysadzaniem dziecko również po to aby wyrobić w nim nawyk chodzenia do ubikacji przed wyjście z domu, przed spaniem itp. Ale sam nawyk nie wystarczy jeśli dziecko wypije np. więcej płynów i nie powie nam, że potrzebuje skorzystać z łazienki a będziemy akurat w samochodzie.
Ja miałam ambitny plan zacząć żegnać się z pieluchą Marianki po ukończeniu roku. Jednak plany planami a moja córka w rok to nawet niezbyt stabilnie siedziała. Ale nocnik był w domu, niestety została na nim posadzona trochę wbrew własnej woli (często babcie lub ciocie chcące „pomóc” młodym rodzicom stosują tę praktykę) i jakiś czas trudno było Ją do niego przekonać. Kiedy jednak zaczęła chodzić (niestety dopiero około 2 urodzin) temat odpieluchowania powrócił. Zaczęliśmy od książeczek, rozmów i sadzania na nocnik nie po to aby zrobić siku ale aby poczytać książeczki. U nas od nocnik lepiej sprawdziła się podkładka na sedes – jakoś bardziej przypadła do gustu. Plan na pozbycie się pieluchy i możliwość „poczucia” mokrego zaplanowałam na lato. Jednak okazało się, że Marianka sama zaczęła czuć że „coś robi”. Późna wiosną doszło do tego, że trzeba było zmieniać pieluszkę po jednym „siknięciu”. To był dla mnie znak, że trzeba zaryzykować i pożegnać pieluchy. Oczywiście najpierw zrezygnowaliśmy w dzień, a z czasem kiedy po nocy pieluchy były suche w ogóle. Oczywiście zdarzyło się kilka wpadek, ale moim zdaniem właśnie osiągnięcie tej gotowości zarówno fizycznej jak i psychicznej sprawiło, że odpieluchowani nie było stresujące zarówno dla nas jak i dla Marianki.
Oczywiście każde dziecko jest inne, z pewnością „szybkie” dzieci które są w ciągłym ruchu mogą mieć trudność z skupieniem się na swoich odczuciach i wychwyceniu tego momentu, kiedy robią siku. Jednak ten moment pójścia do przedszkole (3 lata) jest moim zdaniem naprawdę realnym. Oczywiście mówimy tu o zdrowych dzieciach, bez zaburzeń i trudności. Trzeba pamiętać, że każda trudność fizyczna lub psychiczna będzie wpływała na różne rodzaje zachowań w tym na odpieluchowanie. Dlatego nie można mierzyć dzieci jedną miarą, ale też tłumaczyć wszystkie trudnościami. Nawet dzieci które mają czy afazję, czy zaburzenia całościowe można i trzeba wdrażać do pożegnania się z pieluchą. Należy wtedy porozumieć się terapeutami i ustalić plan działania, tak aby zapewnić dziecku możliwość wejścia na kolejny etap rozwoju i poczucia się „dużym chłopcem/ dużą dziewczynką”.
Rodzicom, którzy są tuż przed odpieluchowaniem lub w trakcie mogę powiedzieć jedno, nie poddawajcie się ale też wsłuchujcie się w swoje dziecko Ono najlepiej da Wam znać czy jest gotowe czy tylko jest leniuszkiem 😉