Close

22 stycznia 2017

Relacje, więzi i inne trudne słowa

wiezi-i-relacje

Rodzice często pytają jak stworzyć wieź z dzieckiem, jak zadbać o relację aby w przyszłości nie mieć problemów z nastolatkiem. Albo jak to wszystko naprawić kiedy już się zepsuło. No i czy mogłabym o tym wszystkim napisać?

Oczywiście, że bym mogła i robię to kilka razy w tygodniu. Większość moich tekstów, niezależnie od tematu, bazuje właśnie na tworzeniu relacji i wzmacnianiu więzi. Bo to nie jest tak, że można sobie w kalendarz wpisać od 7.45 do 8.15 tworze więzi. Oczywiście można tak zaplanować coś specjalnego, coś co wpłynie na nasze relacje z dziećmi, ale tak naprawdę, to codzienne sytuacje kreują naszą więź. To co dzieje się w ciągu dnia codziennie to jest właśnie relacja. A jaka ona będzie, zależy bardzo dużo od naszej świadomości, od tego co sobie postanowimy, jak postępujemy i czego chcemy.

Budowanie więzi między rodzicami a dzieckiem zaczyna się w chwili kiedy dowiadujecie się, że ktoś nowy pojawi się w waszym życiu. To nastawienie i emocje, które towarzyszą ciąży już rzutują poniekąd na relacje w przyszłości. Bo ten kontakt tak jak wszystko „powstaje dwa razy, najpierw w głowie, a potem w rzeczywistości” (jak mówi mój zaprzyjaźniony trener, coach i mówca Lechosław Chalecki). Jeśli my jesteśmy negatywnie do kogoś nastawienie to, on z pewnością w którymś momencie to wyczuje i szansa na pozytywne relacja jest niewielka. Tak jest też z dzieckiem. Jeżeli w naszej głowie nie ma pozytywnego obrazu więzi i relacji z nim, ono to wyczuje i bardzo trudno będzie nam to wszystko stworzyć w realu.

A dlaczego nasze nastawienie w głowie może być negatywne? Z bardzo wielu przyczyn. Od nieplanowanej ciąży, przez problemy z partnerem, po strach i obawy czy damy radę. Każdy dzień po narodzinach dziecka też wpływa na nasze przyszłe relacje. Być może pamiętacie mój wpis „Szanuj potomka swego”, gdzie pisałam o budowaniu autorytetu i szacunku. Tak jest z każdym aspektem naszych relacji. Jeżeli my mamy pozytywny ich obraz i chęci to już połowa sukcesu.

A jak jest ciężko? Bo wiadomo, że bywa bardzo ciężko i nie ważne czy dziecko jest małe czy duże. Trzeba zachować dystans. Zatrzymać się na chwilę. Ja tak robię. Kiedy w nocy po raz „setny” wstaję do Marianki i już padam na twarz i gdzieś nerw chce wyskoczyć. Mówię sobie „Sylwia, to Ty jesteś dorosła. Ona nie robi tego specjalnie, jest dzieckiem. Twoje nerwy nic nie dadzą, a jeszcze Mania bardziej się rozbudzi. Odpuść” i jest lżej… choć muszę przyznać, że nie raz uroniłam łzę… z bezsilności. Ale to właśnie świadomość relacji jaką mam z córką i jaką chcę mieć w przyszłości sprawia, że stojąc nad łóżeczkiem jakoś daję radę.

A jeśli jednak coś nam nie wyjdzie, zawalimy? To wszystko da się naprawić. Tylko trzeba chęci i determinacji. Bo dzieci nas kochają, wiedzą że czasem nawalamy i trzeba naprawdę się postarać aby to zepsuć. O ile oczywiście fundamenty naszych relacji były mocne. Czasem się wydaje, zwłaszcza rodzicom nastolatków, że tego już się nie da odbudować. Ale to jest tak jak z wartościami, o których niedawno pisałam. Trzeba czasu i cierpliwości, no i oczywiście chęci.

Chciałabym bardzo abyście czytając moje teksty szukali podpowiedzi jak w danej sytuacji wzmacniać waszą relację z dziećmi. Bo staram się właśnie takie wskazówki zawsze umieszczać. Ja twierdzę, że nawet w najtrudniejszych sytuacjach da się pracować nad więzią. Skoro ja potrafiłam stworzyć silną wieź z Marianką, pomimo że przez pierwsze 2,5 miesiąca widziałyśmy się 5 godzin dziennie, a przez kolejne 1,5 miesiąca 7 godzin dziennie. To znaczy, ze każdy może. Tylko trzeba chcieć i być świadomym, że to codzienność buduje relacje, a niecodzienność wzmacnia. Powodzenia!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *