Rozwój fizyczny – jak łatwo zaszkodzić
Niestety nie zdążyłam uczestniczyć w zajęciach szkoły rodzenia, więc ciężko mi stwierdzić czego bym się tam dowiedziała. Jednak rozmawiają z wieloma mamami dzieci donoszonych mogę stwierdzić, że w jednym przypadku mam lepiej niż one. Ja swoją szkołę opieki nad noworodkiem i niemowlakiem przechodziłam przez kilka miesięcy, praktycznie i pod opieką fachowców – praktyków. Pomagały mi nie tylko położne i pielęgniarki, ale też najbardziej rehabilitantka.
Po mimo że pracując w żłobku miałam do czynienia z maluchami i przewijaniem – to jednak 780–cio gramowe ciałko wyglądało trochę inaczej. I kiedy już po kilku dniach zaproponowano mi przewinięcie Marianki, zrobiłam to z lekką obawą ale pod okiem położnej. Nie było to łatwe, bo Mania była na respiratorze, ale udało się. A kiedy już nie była podłączona do tak dużej ilości sprzętu, który wymuszał takie a nie inne ruchy, rehabilitantka pokazała mi jak prawidłowo unosić nóżki przy przewijaniu. I muszę stwierdzić, że nie widziałam wcześniej aby jakakolwiek znana mi mama robiła to w taki sposób. Teraz wiem, że właśnie ten prawidłowy sposób zabezpiecza bioderka i stawy. Niby mała rzecz, a jednak.
Podobnie rzecz się miała z podnoszeniem Marianki. Większość z nas podnosi dzieci pod paszkami… Nie wpływa to jednak pozytywnie na ich rozwój kręgosłupa, mięśni szyjnych i karku. Pokazano mi jak robić to prawidłowo i ćwiczyłam, aż opanowałam (nie jest to bardzo skomplikowane, ale wymaga wprawy).
Takich drobiazgów jest kilka, może kilkanaście. Wydają się niegroźne, ale w późniejszym czasie mogą negatywnie wpłynąć na rozwój fizyczny naszych dzieci. Na problemy ze skurczami mięśni, skrzywieniem kręgosłupa czy nierównomiernym rozwojem obu stron ciała. Z tych „drobiazgów” warto tu wymienić:
– kładzenie noworodka raz na jedną stronę, raz na drugą w łóżeczku
– zbyt wczesne noszenie w pozycji pionowej
– noszenie i karmienie na jednym ręku
– noszenie na biodrze
– kładzenie zabawek lub innych rzeczy zawsze z tej samej strony.
Jeśli byłyście w szkole rodzenia, w której wam przekazano wiedzę na ten temat to wspaniale. Ale niestety mam takie wrażenia, że nie jest to wiedza powszechna. Ja też jej nie posiadałam. Mając jednak przez ostatnie 10 miesięcy kontakt z rehabilitantami dowiaduję się tak naprawdę za każdym razem czegoś nowego. Chcieliśmy np. kupić Mariance pchacza, nasza rehabilitantka powiedziała aby zwrócić uwagę czy ma hamulce na kołach. Jeśli nie, dziecko będzie się uczyło chodzić w nieprawidłowej pozycji – pochylone do przodu, najprawdopodobniej na palcach, naciągając ścięgna. Nie mówię już o chodzikach, o które trwa walka na wielu forach „mamowych”.
Czy to znaczy, że wszystkie dzieci „nieprawidłowo” noszone, kładzione, za szybko pionizowane, wkładane w chodziki będą miały problemy z rozwojem fizycznym? Trudno mi to napisać, ale raczej tak. Aczkolwiek nie od razu można to zauważyć. Niektóre problemy mogą się pojawić dopiero w wieku nastu lat lub u osób dorosłych i nie są kojarzone z etapem niemowlęctwa. Oczywiście może też się komuś „udać” i uniknąć powikłań, ale czy warto ryzykować i liczyć, że moje dziecko to ominie.
Ja nie chcę straszyć, tylko uświadomić, jak z naszej niewiedzy, której jesteśmy nieświadomi możemy przypadkowo zaszkodzić rozwojowi dziecka. Ja miałam to szczęście, że tę wiedzę otrzymałam i otrzymuję na bieżąco. Niestety pozostali rodzice są pozostawieni sami sobie, Internetowi i swojej dociekliwości. Być może w waszym otoczeniu jest ktoś (lekarz, fizjoterapeuta, rehabilitant, położna, doświadczony rodzic) kto Wam będzie w stanie podpowiedzieć jak zadbać o rozwój fizyczny dzieci już od najwcześniejszych chwil ich życia. Czasami trzeba tylko się rozejrzeć.