Wesołe jest życie staruszka?
„Jeszcze tylko parę wiosen, jeszcze parę przygód z losem
Jeszcze tylko parę zim i refrenem zabrzmisz tym:
Wesołe jest życie staruszka, wesołe jak piosnka jest ta
Gdzie stąpnie zakwita mu dróżka i świat doń śmieje się: ha, ha”
Tak starość w swojej piosence opisywał Jerami Przybora. Jednak dziś zarówno starość definiujemy inaczej, jak i samo życie wielu seniorów raczej nie przypomina ukwieconej łąki.
Kiedyś pięćdziesięciolatek był dziadkiem zarówno w zawiązku z wiekiem jak i posiadanymi wnukami. Dzisiejsi pięćdziesięciolatkowie to aktywni zawodowo ludzie, ciekawi świata, którzy często jeszcze nie mają wnuków. Bo albo sami mieli dzieci po 30-tce, albo ich potomkowie jeszcze się nie ustatkowali. Mają przed sobą perspektywę wielu lat pracy, ale również możliwości dostępu do rozwoju osobistego, mediów społecznościowych, podróży. Żyć nie umierać? Może i tak. Mają odchowane dzieci, a jeszcze wystarczająco sił aby „podbijać” świat.
Z drugiej strony mamy emerytów, którzy pamiętają czasy innego ustroju, kiedy może i na półkach nie było nic prócz octu, ale zawsze można było jakoś przeżyć. Coś zdobyć, wystać w kolejce, załatwić… Dziś mają kilkaset złotych emerytury lub renty, a stojąc przy okienku w aptece muszą decydować, które leki wykupić a które nie. Oczywiście są i tacy seniorzy, którzy radzą sobie dobrze, mają dobre emerytury albo pomagają im dzieci czy wnuki.
I tu dochodzimy do klu problemu. Wsparcie dzieci lub wnuków… Pisze o tym w perspektywie bycia rodzicem bo po pierwsze, my też jeśli dobrze pójdzie kiedyś będziemy seniorami, a po drugie nasi rodzice czy dziadkowie już nimi są. I to od nas zależy zarówno nasz los, jak i ich.
Wielu seniorów nie oczekuje strikte pomocy finansowej. Często brakuje im towarzystwa, osób z którymi mogliby porozmawiać (stąd np. częste wizyty w przychodniach lekarskich), poczucia że są potrzebni. Wielu starszym osobom brakuje sensu życia. Ale problemem jest również brak szacunku od młodych.
Czy chcemy takiej starości dla naszych rodziców, dziadków? Dla nas? Ja na pewno nie. Dlatego już dziś warto zastanowić się zarówno nad swoim zachowaniem i postępowaniem oraz zadbać aby nasze dzieci szanowały osoby starsze. Oczywiście nie osiągniemy tego jeśli nam samym szacunek dla seniorów jest obcy. Jeśli nie widzimy potrzeby i sensu kontaktów z nimi. Jeśli nie dostrzegamy jaką wartością jest dla dzieci kontakt ze starszymi osobami.
Już kiedyś pisałam co ja zawdzięczam mojej babci. Nie będę rozdrabniała się nad tym, że gdyby nie seniorzy nie byłoby nas. Warto jednak wspomnieć, że bardzo często są oni żywymi „nośnikami” wartości jakie chcielibyśmy przekazać naszym dzieciom. Kontakt z nimi może w namacalny sposób pokazać zarówno starszym jak i młodszym dzieciom czym jest życie i jak warto, a jak nie warto go przeżyć. Mówię tu zarówno o kontakcie ze starszymi osobami z naszej rodziny jak i w zasadzie obcymi. Parę dni temu zakończyła się wspaniała akcja „Pamiętamy” – wysyłanie pocztówek do Powstańców Warszawskich. Udział w niej nie tylko sprawił bohaterom przyjemność, ale uczył dzieci, że był ktoś przed nami. Nasz świat nie powstał wczoraj, aktywnie tworzyli go ludzie, którzy dzisiaj często już tylko obserwują co my z nim robimy. Warto uzmysłowić to dzieciom.
To jak dziś ukażemy seniorów i ich los naszym dzieciom będzie miało bezpośredni wpływ na to jak one potraktują kiedyś nas. Może warto czasami zastanowić się co mówimy o starszych ludziach, jak z nimi postępujemy, czy ich szanujemy. Bo może okazać się, że wcale nie będziemy:
„Trzęsiesz się z niecierpliwości żeby dożyć tych radości
Guzik rwiesz i wdzianko mniesz tak już być staruszkiem chcesz”