Close

12 września 2016

Kim będziesz jak dorośniesz? A kim chcesz żebym był?

kim-bede-w-przyszlosci

Kim będziesz jak dorośnie? Czy ktokolwiek z nas nie usłyszał tego pytania choć raz w życiu? Jak myślicie jak na nie odpowiadają dzieci?

  • strażakiem, policjantem, piosenkarką, aktorką, weterynarzem, księżniczką…

Coraz częściej słychać jednak takie odpowiedzi:

  • programistą, finansistą, specjalistą od firm internetowych, lekarzem, prawnikiem, biznesmenem… człowiekiem bogatym.

Ktoś może zapytać czy to źle, że dzieci marzą o realnej pracy, która przyniesie realne korzyści? Oczywiście, że nie. Ale kiedy słyszy się, że 5 latek planuje karierę w świecie finansów to już trochę przeraża. Nie dlatego, że kiedyś nie będzie pracował na giełdzie, ale dlatego, że wyszedł już ze świata fantazji i marzeń. Swoich marzeń. Marzeń, które pozwalają rozwijać się, bawić się, poszukiwać, błądzić i znajdywać drogę na nowo. Marzeń, które pozwolą realizować siebie, a nie swoich rodziców.

To zrozumiałe, że rodzice chcą dla swoich dzieci jak najlepiej. Każde pokolenie chciałoby aby następne żyło w lepszych warunkach dobrobytowych lub co najmniej takich jak dotychczas. To co było nieosiągalne rozwojowo dla naszych dziadków – rodzice mieli na wyciągnięcie ręki. To o czym marzyli nasi rodzice dla nas jest czymś normalnym. To o czym nawet nie śnimy – będzie codziennością naszych dzieci. Nie znaczy to jednak, ze już dziś mamy je wkładać w trybiki „mieć” a nie „być”. Dzieciństwo to czas beztroski, który i tak coraz szybciej zostaje nam zabrany. Nie mówię tu o szkołę, bo daleka jestem od stwierdzeń typu, że szkołą zabiera dzieciństwo. To dorośli i ich wymagania zabierają je, czasami bezpowrotnie.

Może część z Was oglądała film „Mały książę”, w którym główny bohater książki zapomina kim był, bo dorósł. Jednym z przesłań filmu jest to, że nie samo dorastanie jest złe, ale zapominanie o dzieciństwie i wszystkich jego radościach. Część z nas z pewnością zapomniała jak to jest być dzieckiem i cieszyć się z drobnostek, przeżywać wszystko po raz pierwszy, poznawać świat i kochać tych, którzy są dla nas dobrzy. Tego właśnie brakuje niektórym dorosłym do tego aby być szczęśliwym. A my przecież chcemy, żeby nasze dzieci były szczęśliwe.

Czy to oznacza, że nie powinniśmy próbować nadać kierunek rozwoju naszym dzieciom jak najwcześniej? Tak. Czy nie mamy im pomóc odnaleźć własną drogę ku dorosłości? Ależ oczywiście, to właśnie jest zadanie rodziców. Pokazać różne możliwości, pozwolić spróbować, dać możliwość wyboru, wspierać w dążeniu do celu, cieszyć się z sukcesów, pomagać podnieść się przy porażkach.

Dzieci mają prawo sto razy zmieniać zdanie, a decyzje podjąć kiedy będą gotowe. Moi rodzice może nie byli najszczęśliwsi kiedy w trzeciej klasie ekonomika zmieniłam plany i zamiast zostać radcą prawnym wybrałam zawód nauczycielki. Ale wspierali mnie, z pewnością bali się o moja przyszłość, ale byli przy mnie. Zresztą podobnie było kiedy moja siostra zapragnęła uczyć się w plastyku, a później zostać krytykiem sztuki. To, że zaplanujemy dzieciom przyszły zawód wcale nie znaczy, że będą żyły dostatnio i szczęśliwie. Dziś jeszcze nie ma zawodów które będą na topie kiedy one będą dorosłe. Już przekwalifikowanie jest czymś normalnym i to nie z przymusu, ale z chęci realizacji siebie i swoich pasji.

Pozwólmy dzieciom marzyć o zostaniu księżniczką i astronautą. Pokażmy im różne możliwości. Bądźmy przy nich, wspierajmy. I najważniejsze… nie chciejmy przeżyć ich życia za nie.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *