Mrugające światełko w ciemnościach…
Marianka jest w domu od prawie 2 miesięcy. W tym czasie nie miała problemów oddechowych, czasami tylko zapowietrza się podczas płaczu. A pomimo, kiedy śpi zdarza mi się sprawdzać czy jej klatka się rusza. Dzieje się tak zwłaszcza na spacerze lub kiedy zaśnie poza łóżeczkiem. Ten strach zostaje gdzieś z tyłu głowy i ciężko się go pozbyć. Wiedziałam, że tak będzie dlatego zanim jeszcze Mania wyszła ze szpitala kupiliśmy monitor oddechu. Ktoś może powiedzieć, że to zbędny wydatek, bo przecież żaden lekarz nie wypuściłby jej jeśli miałaby problemy oddechowe. Wiem… ale co innego wiedzieć, a co innego czuć. W nocy nadal czasami budzę się i sprawdzam czy niebieskie światełko monitora mruga. To mnie uspakaja. Mam nadziej, że ten sprzęt nie przyda nam się nigdy, że okaże się zbędny… Bo on tak naprawdę jest dla nas, abyśmy mniej się bali. Bo nadal, przynajmniej ja, mam chwilę kiedy boję się o Mariankę bardzo.
Ale właśnie taka jest rola rodzica, martwić się. Pytanie tylko co z tym zrobimy, czy będziemy zamęczać dziecko naszym strachem, czy poszukamy jakiegoś sposobu aby bać się mniej. Myślę, że Mania nie byłaby szczęśliwa jakbym co noc tykała ją lub zapalała światło i sprawdzała czy oddycha. A jak sobie poradzić ze strachem kiedy dziecko wychodzi samo, wyjeżdża po raz pierwszy bez nas albo robi coś czego my nigdy nie robiliśmy? No cóż, są różne sposoby… komuś pomoże zgromadzenie wiadomości dotyczącej znajomych czy miejsca, czynności… innemu modlitwa, ale na pewno każdemu zaufanie do dziecka. A jak te zaufanie zyskać? Od małego wyznaczać granice i uczyć poruszania się w ich ramach. Uczyć zasad i wartości. Wtedy z łatwością uwierzymy, że dzieci wiedzą co robić, z czego nie będziemy zadowoleni i co byśmy powiedzieli na ich zachowanie. Zbudują swój system wartości w oparciu o to czego ich nauczymy. Czy to sprawi, że nie będziemy się bać o nasze dzieci? Z pewnością nie, ale strach będzie mniejszy i pozwoli nam normalnie funkcjonować.
Ja na razie na rezygnuję z monitora oddechu, nie dlatego, że nie ufam umiejętnościom oddechowym Marianki, tylko dlatego, żeby w nocy móc spokojnie spać. A energię skierować na kontakt z Manią i pokazywanie jej świata, który jest taki ciekawy.