O ulubionych zabawkach słów kilka
Myślę, że większość z nas miała w dzieciństwie swoją ulubioną zabawkę. Czy to maskotkę, lalkę, koparkę czy misia. Co niektórzy być może mają ją jeszcze do dziś, u siebie lub u rodziców czy dziadków w domu. Może ktoś nawet zostawił ją sobie z myślą o swoich przyszłych dzieciach?
Ja miałam ukochanego misia, który spał ze mną dość długo. Znał wszystkie moje sekrety, a obecnie jest tak sfatygowany, że teraz najlepiej go nie ruszać, bo głowa trzyma się na słowo honoru, a przyszyć ją bardzo trudno. Miałam też kilka innych maskotek, które lubiłam. Dość ważny był dla mnie Kubuś Puchatek, którego uwielbiam jako postać. Marzyło mi się kiedyś, że moje dziecko też będzie go lubiło i może nawet zostanie jego ulubioną zabawką. Ale jak za pewne wiecie dzieci są dziwne – zwłaszcza małe i raczej nieobliczalne. Mój Kubuś nie przypadł Mariance za bardzo do gustu i choć uwielbia słuchać opowiadań o nim (już w inkubatorze dobrze na niego reagowała) to jako zabawka nie wzbudził oczekiwanego zachwytu. Jako maluszek zaś zakochała się w lwie Leosiu, którego dostała od kuzynów. Cóż było robić, kiedy maskotce oberwało się „ulewaniem” szybko trafiał do prania i na grzejnik, towarzyszył nam wszędzie. Aż do czasu… kiedy jakoś przestał wzbudzać zainteresowania. Te zaś zostało przeniesione na lalkę Anię, która przez kilka pierwszych tygodni przeleżała jak to się mówi „w kącie”. Ania jest teraz towarzyszka na rehabilitacji, podczas spacerów i zabawy. Niedawno dołączył do niej pies, wielkości Marianki, Awa. Na szczęście jeszcze nie zabieramy go ze sobą wychodząc z domu. Ale nie zarzekam się, że do tego nie dojdzie.
Dlaczego godzę się na to wszystko? Bo ulubione zabawki dzieci, chociażby były przez nas znienawidzone, są dla ich rozwoju bardzo ważne. Maluchy często nie potrafią przekazać nam swoich uczuć, tego co w nich „siedzi”. Problem stanowi nie tylko niemoc werbalna, ale i często emocjonalna. Ulubiona zabawka jest powiernikiem, który bez słów wszystko zrozumie, pocieszy i utuli. Nawet traktor bez jednego koło może być dobrym słuchaczem. Te zabawki dają poczucie bezpieczeństwa, poczucie więzi z domem, rodzicami. Pozwalają dzieciom czuć pewną stałość i niezmienność. Ich dotyk, zapach a czasami nawet smak sprawiają, że dziecko się wycisza, uspakaja i zaczyna wierzyć, że wszystko będzie dobrze.
Nie jesteśmy w stanie wpłynąć na wybór dziecka, jeżeli chodzi o ulubioną zabawkę, ani zmienić jego uczuć. Czasami dziecko pod presją może zrezygnować z ulubieńca, ale robi to z wielkim bólem serca i z miłości do rodzica. Ale nawet jeśli wydaje się nam, że dobrze to znosi, w środku zostaje uczucie, że musiało zrezygnować z KOGOŚ ważnego dla rodzica… że musiało dokonać wyboru… że straciło kogoś ważnego… A to negatywnie wpływa na naszą relację i więź z dzieckiem. Bo to co dla nas wydaje się błahostką, dla dziecka może urosnąć do rangi bardzo dużego problemu emocjonalnego.
Tak więc zaakceptujmy ulubieńców naszych dzieci, wspierajmy w poczucie bezpieczeństwa które dają te zabawki. Bo dzieci kiedyś dorosną, a zabawki trafią do pudeł z pamiątkami… a nasza relacje nadal będzie trwała.