Za jakie grzechy
To pytanie nie raz zadało sobie większość rodziców nie tylko wcześniaków, ale też każdego dziecka dotkniętego jakąś chorobą lub uszczerbkiem na zdrowiu. Myślimy sobie, jestem dobrym człowiekiem, tak samo staram się wychować moje dzieci, dlaczego więc nas to spotyka… Zaczynamy szukać rzeczy, które w przeszłości zrobiliśmy źle… czasami doszukiwać się w tym co się stało kary…
Jednak to nie kara sprawiła, że życie naszego dziecka jest zagrożone. To nie nasze „postępki” z przeszłości sprawiły, że jest tak jak jest.
Sama długo nie mogłam sobie jakoś tego wszystkiego ułożyć w głowie. I choć nie chciałam się zadręczać, poczucie winy towarzyszyło mi bardzo długo. Przecież coś musiałam zrobić, bez przyczyny moja córka nie urodziła się w 25 tygodniu ciąży. A nawet jeżeli sama o tym nie myślałam, to pytania „życzliwych” o przyczyny przedwczesnego porodu i ich drążenie zawsze sprawiały, że czułam się napiętnowana.
Wszystko zmieniło się za sprawą dwóch bardzo zbliżonych wypowiedzi, które usłyszałam w podobnym czasie. Może były dwie, abym NAPRAWDĘ usłyszała? Jestem osobą wierzącą, praktykującą i ufającą Bogu. Może dlatego te słowa stały się moim oczyszczeniem i dają mi siły do codziennej walki. A jakie słowa?
„Pan Bóg wiedział, że jesteście dobrymi i silnymi ludźmi, dlatego Marianka do Was trafiła. Kto inny być może nie dałby rady Jej tak pomóc i tak się nią zaopiekować”
Kiedy je usłyszałam i zrozumiałam ich sens… poczuła ulgę na duszy. Przecież to prawda. Ja i mąż naprawdę jesteśmy dobrymi ludźmi i naprawdę potrafimy radzić sobie z przeciwnościami losu. Zrobimy wszystko aby Marianka była w pełni sprawna, samodzielna i w przyszłości poradziła sobie bez nas. Moje doświadczenie pedagogiczne i nauczycielskie daje mi dodatkową przewagę w walce z powikłaniami wcześniaczymi. Któż lepiej zaopiekował by się takim wspaniałym człowiekiem jakim jest Marianka, któż mocniej by ją kochał. A ona odwdzięcza się nam codziennie cudownym uśmiechem i miłością.
Wiem, że trudno jest odkreślić grubą kreską przeszłość. Wiem, jak trudno jest się pozbyć myślenia „To moja wina”, „To kara”… Ale takie myślenie nic nie da, nie pomoże nam ani naszym dzieciom. Potraktujmy Je jak maleńkie cuda, które dostaliśmy w prezencie od Boga, bo wiedział, że w naszych rękach będą najbezpieczniejsze… że my najbardziej je pokochamy… że to my będziemy potrafili o nie zawalczyć… A sami zobaczycie jak będzie Wam lżej na duszy i łatwiej w codziennym życiu.
Agnieszka
19 listopada 2017 at 19:20Po stracie Jasia (też wcześniaczka,23tc) znajomy ksiądz,który bardzo nas wspierał w tym czasie(mimo,że nie byłam blisko z kościołem) powiedział słowa,które do dziś pamiętam jakby wypowiedział je 5 minut temu. Że kiedyś jeszcze w darze od Boga dostaniemy dziecko,że teraz cierpię aby kiedyś celebrować moje macierzyństwo.Pomimo wielkiego żalu do Nieba i pokłócenia z Bogiem ta celebracja życia Gabrysi jest moim 11 przykazaniem….
Sylwia Wesołowska
18 grudnia 2017 at 22:56nic dodać nic ująć…
VIkijwietniowka
15 września 2019 at 13:54Piękny tekst. To jest największa sztuka życia aby potrafić prztjmować dary losu takimi jakie są.