Miłość i konsekwencja – dwie siostry
Ostatnio na kilku forach przyglądałam się dyskusjom na temat metod wychowawczych polecanych przez specjalistów. Mamy preferujące rodzicielstwo bliskości starły się z tym, które są za konsekwencją. Przywoływane są tam porady różnych bardziej lub mniej znanych „super Niań” oraz literatura z najprzeróżniejszych źródeł. Ogólne to cieszę się, że mamy prowadzą dyskusje dotyczące tak ważnego aspekty życia dziecka jak wychowanie, bo to znaczy, że im zależy. Mam jednak kilka wątpliwości.
Po pierwsze wydaje mi się, że wiele mam „idzie” za modą w wychowaniu, którą teraz jest rodzicielstwo bliskości. Nie do końca rozumieją czym ono jest, czasami posiłkują się jakąś literaturą, częściej szczątkowymi informacjami z Internetu. Żebyśmy się dobrze zrozumieli, nie krytykuje tej metody wychowawczej. Mam tylko wrażenie, że niektóre z mam czują presję jej stosowania, choć podskórnie czują, że czegoś im w niej brakuje. Zapominają, że każde dziecko jest inne, rodzina jest inna oraz doświadczenia. I nie w każdej sytuacji, zawsze to samo się sprawdza. Idea bliskości z dzieckiem jest czymś fantastycznym moim jednak zdaniem czasami to trochę za mało.
Po drugie negowanie metod wychowawczych, które się sprawdzają u innych jest moim zdaniem bardzo nie fair. Zresztą już o tym pisałam.
Wydaje mi się, że części z tych mam umyka bardzo ważna rzecz. Nie ma miłości bez konsekwencji i odwrotnie. Inaczej nie miałoby to sensu i nie nazwałabym tego skuteczną metodą wychowawczą. Bo sama bezgraniczna miłość może prowadzić do rozpieszczania (ale oczywiście nie musi), a z kolei konsekwencja bez wsparcia i codziennego okazywania pozytywnych uczuć to prosta droga do despotyzmu. Nie wyobrażam sobie sytuacji, żebym stawiała granice mojej Mariance, a jednocześnie nie okazywała jej wsparcia i miłości. Abyśmy w wyznaczonych ramach nie miały wspólnie czuć się bezpiecznie i radośnie. To, że ustalam zasady nie znaczy, że nie tulę dziecka, nie całuję i nie jestem czuła. Konsekwencją pokazujemy dzieciom, że nam na nich zależy i są dla nas ważne. Dla mnie to najwyższe możliwe okazanie miłości – wyznaczenie granic, w których dziecko może bezpiecznie się poruszać. Granic, w których okazuję mu zaufanie i uczę odpowiedzialności.
Dla maluchów takimi granicami może być plan dnia. Ja też taki mam. Wyznacza on pory posiłków i pomaga nam wyznaczyć czas na zabawę i drzemki. Planując wizyty u lekarza czy jakiekolwiek wyjście uwzględniam go i staram się przestrzegać. Pokazuje w ten sposób, że potrzeby mojego dziecka są ważne i dbam o jego komfort. Każde większe zaburzenie w planie sprawia, że Mania jest rozdrażniona i poddenerwowana. Nie chcę aby tak się czuła. Czy w tym planie nie ma miejsca na odrobinę szaleństwa? Oczywiście, że jest. Są dni kiedy biorę rano Mariankę do swojego łóżka i wspólnie trochę dłużej leniuchujemy, okazując sobie czułość. Bo plan to ramy, które delikatnie można przesuwać tak aby było miejsce na uczucie między dzieckiem a rodzicem.
Uważam, że najlepszym sposobem na to aby dziecko czuło się dobrze na każdym etapie swojego rozwoju, aby miało wspaniały kontakt z rodzicami jest dać mu bezpieczną i wyznaczoną przestrzeń do funkcjonowania i okazywać czułość oraz miłość. Dzięki temu jesteśmy w stanie nauczyć najpotrzebniejszych rzeczy w życiu. To właśnie mój sekret na wychowanie, z którego będą zadowolone dzieci i rodzice.