Close

4 lipca 2017

Randka z mężem to ważna sprawa

randka-z-mezem

Spędzamy razem mnóstwo czasu. W domu wspólnie oglądamy filmy, gotujemy, w niedzielę wylegujemy się do południa w łóżku… Wychodzimy do kina, restauracji, na leniwe spacery… Jeździmy w ciekawe miejsca… Możemy planować z wyprzedzaniem albo spontanicznie coś zorganizować… Spotkać się z przyjaciółmi… Szalejemy, ryzykujemy, nudzimy się… Wolność z osobą, którą kochamy. Ta bliskość i dostępność… To wszystko sprawia, że uczucie kwitnie i chcemy być razem… Nie wspomnę już o bliskości fizycznej… kiedy chcemy i jak chcemy… A potem rodzi się pierwsze dziecko… i wszystko się zmienia.

Często obiecujemy sobie, że narodziny dziecka nic nie zmienią. Ale to nie prawda. W naszym życiu mamy już nie jedną najważniejszą osobę, a dwie. Dziecko jest bezbronne i niesie ze sobą ten rodzaj miłości, której do tej pory nie znaliście. Bo nie da się jej opisać, często mówimy, że dopóki nie urodzi się nam dziecko nie wiemy czym jest czysta i bezwarunkowa miłość. I to jest prawda. A co z nami? Co z kobieta i mężczyzną dzięki którym, to dziecko pojawiło się na świecie… Często zaczynamy się mijać, bo jesteśmy zmęczeni. Rozmawiamy tylko o dziecku. Zapominamy o „dwóch połówkach”.

Mieliśmy to szczęście z mężem, że trafiliśmy przed ślubem na naprawdę bardzo dobry kurs przedmałżeński. Tematy były ciekawe, prowadzone przez specjalistów, którzy byli otwarci na pytania i bardzo profesjonalnie podchodzili do tematów. Zarówno od księdza odpowiedzialnego za kurs, jak i od pani z poradni małżeńskiej (mamy trójki dzieci) usłyszeliśmy bardzo ważną rzecz „dzieci kiedyś dorosną, a wy możecie zostać albo z bardzo bliską osobą albo z kimś kogo kiedyś znaliście”. Bo miłość jest jak ogień, gorąca i cudowna, ale kiedy jest nie podsycana… gaśnie. Wiadomo, że nie jesteśmy w stanie prowadzić życia tak samo jak przed urodzeniem dziecka ale zostając rodzicami nie możemy przestać być swymi partnerami. Nie możemy zapominać o wzajemnych potrzebach emocjonalnych, psychicznych i fizycznych. Jak to zrobić?

My z mężem znaleźliśmy sposób. Sprawy związane z Marianką staramy się omawiać na bieżąco, po południu lub rano. Wieczorem kiedy śpi mamy czas dla siebie. Czasami to dwie – trzy godziny, a czasami pół – zależy to od obowiązków domowych. Ale najważniejsze są nasze randki. Raz w miesiącu Marianka zostaje z dziadkami, a my staramy się zorganizować sobie coś fajnego, coś takiego co raczej z Nią byśmy nie zrobili. Byliśmy np. kręgielni, w kinie w „logickrom” do tego oczywiście jakiś obiad czy kawa z ciastkiem. W trakcie naszych wyjść staramy się skupić na nas, naszych emocjach i relacji. Czy w ogóle nie wspominamy o Mani? Oczywiście, że wspominamy 🙂 Ale raczej mimochodem, nie rozstrzygamy ważnych spraw, nie planujemy. Każda taka randka jest dużym ładunkiem na kolejne dni. Wzmacnia naszą relację i związek. A pamiętajmy, że jeśli rodzice są szczęśliwi to i dzieci.

Ktoś może się śmiać, mówić że to głupota, marnowanie czasu i pieniędzy. A ja twierdzę, że nie. Bo kiedy dzieci będą coraz starsze i coraz więcej czasu będą spędzać poza domem, my nie będziemy mieli problemu ze spędzaniem tego czasu tylko we dwójkę. Nie będziemy musieli uczyć się bycia z sobą od nowa. A syndrom opustoszałego gniazda nie dotknie nas aż tak bardzo. Bo dzieci są tylko wędrowcami pytającymi o drogę, którzy będą tworzyli własne ścieżki. A my? My weszliśmy na wspólną drogę i chcemy nią kroczyć do końca. A bycie razem dziś pomoże nam być razem jutro i pojutrze.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *