Zakazany owoc smakuje najlepiej

„Zakazany owoc, dumnie krąży mi nad głową,
zakazany owoc. marzeń ciemnych tabu.
Zakazany owoc, znowu szansa przeszła obok
Choć już czułem ten smak (…)”
Jeżeli dorastałeś na przełomie lat 80-tych i 90-tych to z pewnością znasz piosenkę Krzysztofa Antkowiaka „Zakazany owoc”. Któż z nas jej wtedy nie nucił z myślą „Jakie to prawdziwe. To o mnie”. Ale nie tylko nastolatki tęsknią za przysłowiowym „zakazanym owocem”.
Już w Biblii owoc z zakazanego drzewa przyciągał uwagę Adama i Ewy, na tyle że w końcu został zerwany i zjedzony. Ale dlaczego w ogóle istnieją „zakazane owoce”? Jaka jest ich rola? Dlaczego to właśnie my rodzice je „tworzymy”?
Najczęściej zakazujemy czegoś dzieciom ze względów bezpieczeństwa. Nie chcemy aby zrobiły sobie krzywdę. Chcemy je chronić aby nikt ich nie skrzywdził. Zakazy mają je chronić i dawać poczucie bezpieczeństwa. Ale dzieci tego nie rozumieją. Często wierzą, że są już gotowe na nowe wyzwanie, że sobie poradzą tylko my – rodzice nie chcemy aby się dobrze bawiły. I takie myślenie jest w dziecku niezależnie od wieku.
Moja Marianka ma na podłodze matę z puzzli piankowych. Jest to wygodne rozwiązanie i dla nas (łatwo utrzymać w czystości) i dla niej (amortyzuje upadki, izoluje od podłogi, jest kolorowo i sympatycznie). Wiadomo, że dbamy o czystość w domu, ale wolałabym aby Mania nie brała do buzi brzegów tej maty. A czego właśnie chce Marianka… jak niczego na świecie pragnie jeść brzegi puzzli. Mogę Ją położyć na środku maty, a wystarczy że się tylko odwrócę a Ona turlając się i pełzając jest już na brzegu. Doszło do tego, że jak tylko się odwrócę to patrzy mi w oczy i czeka na reakcję. Kiedy mówię Jej, że puzzli się nie je, czeka… pomalutku zbliża usteczka do „zakazanego owocu”. Jednak dopóki patrzę i powtarzam „puzzli się nie je” jest posłuszna. I choć moja reakcja zawsze jest taka sama, Mania za każdym razem próbuje, czy i tym razem „owoc jest zakazany”.
To właśnie ten „zakazany owoc” zdaniem dzieci jest najsmaczniejszy. I trzeba Go spróbować. Gdzieś tam podświadomie dzieci wiedzą, że zakazujemy czegoś dla ich dobra, zwłaszcza jeśli nasze relacje oparte są na szczerości i zaufaniu. Jednak każdy do wszystkiego dorasta, nawet do „zakazanego owocu”. Ważne dla relacji rodzic – dziecko, aby tego nie przegapić. Bo jeżeli nadal będziemy zakazywać dziecku czego na co jest już gotowe to bardzo ucierpi na tym nasza relacja. Dziecko straci zaufanie do nas, które trudno później odzyskać. Tak jak granice zawsze trzeba poszerzać z wiekiem i doświadczeniem dziecka, tak i „zakazane owoce” kiedyś muszą stać się dostępne.
A jeżeli mamy obawy? Jeżeli wychowujemy dziecko według pewnych zasad, przekazaliśmy mu ważne dla nas wartości i mamy do niego zaufanie… to wszelkie obawy powinniśmy schować głęboko i cieszyć się, że nasze dziecko dorasta. To niełatwe, ale nikt nie obiecywał, że tak będzie 🙂