Duchowość dziecka
Niedawno miałam okazję „podpatrywać” dyskusję na FB na temat duchowości dziecka. Jak ją rozwijać? Czy w ogóle? Dlaczego? Sami wiecie jak wyglądają takie dyskusje. Zazwyczaj powstają dwie grupy i każda ma rację. Mnie najbardziej uderzył fakt, że 90% wypowiadających się mówiło zamiennie o duchowości i religii, zamykało duchowość w ramach religii lub wręcz unikało słowa duchowość zastępując słowem wiara. Czy to źle? I jak jest naprawdę z tą duchowością u dzieci?
Przede wszystkim duchowość to coś więcej niż religia – wiara. Nie zaprzecza jej, nie neguje… po prostu coś więcej. Duchowość to cała sfera rozwoju człowieka, w której mieszczą się nasze przeżycia wewnętrzne, doświadczenia nie do końca zrozumiałe, nasze przekonania… to nasza dusza. Oczywiście trudno byłoby w ogóle mówić o jakiejkolwiek wierze czy religii bez podstaw duchowości. Człowiek, który nie ma jej w sobie rozwiniętej nie będzie w stanie w pełni pojąć tajemnic wiary. Może być religijny, ale czy naprawdę wierzący?
Tak właśnie jest z dziećmi. Zanim w pełni poznają religię, której uczą ich rodzice już mają rozwiniętą swoją sferę duchową. Czy zauważyliście kiedyś jak łatwo przychodzi dzieciom uwierzyć w Boga? Ich duchowość od małego jest tak rozbuchana, że łatwo im uwierzyć w cokolwiek. Nie kwestionują prawd, które im głosimy. Dla nich wszystko jest możliwe, a świat nie ma granic. Ktoś powie, że to dlatego, że mało wiedzą i ufają rodzicom. Z pewnością po części tak, ale moim zdaniem nie tylko. Dzieci po prostu są otwarte na wszystko co je otacza. Nie narzucają sobie schematów, ram… i dlatego są w stanie pojąć w pełni PRAWDĘ… jakąkolwiek poznają. Uważam, że to dzieci mają największy kontakt ze swoją duchowością i wierzą najpełniej. Z czasem, przez ramy i wymagania przestają korzystać ze swojej duchowości. Kiedy ginie świat dziecięcej fantazji, tak bardzo zanurzony w duchowości, drzwi z napisem „Duchowość”, które do tej pory było otwarte na oścież… pomalutku lecz sukcesywnie przymykają się. I to od nas dorosłych zależy czy zamkną się na dobre czy nie. Bo oczywiście w każdym wieku można próbować je otworzyć… ale im dłużej nie używane, tym trudniej je ruszyć.
Czy warto więc w ogóle myśleć i dbać o dziecięcą duchowość? Jak najbardziej. Bo dzięki niej żyjemy pełniej i jesteśmy w stanie szerzej patrzyć na świat. Osoba, która ma rozwinięta duchowość nie jest słabeuszem… świętoszkiem… ślepym wyznawcą…. To osoba, która w pełni widzi wszystkie barwy świata. Dlatego tak warto dbać o dziecięcą duchowość. Jak?
Pozwolić maluchom fantazjować, opowiadać o świecie w którym żyją, pokazywać jak my postrzegamy świat, rozmawiać, wspierać… uczyć poznawania siebie, swego wnętrza. Jestem osobą wierzącą więc dla mnie z pewnością wzmocnieniem i dopełnieniem tej dziecięcej duchowości jest wiara. Nie ważne jakiego jesteś wyznania… pokaż je dziecku. Nawet jeżeli nie jesteś zbyt praktykujący, daj dziecku szansę dokonać wyboru. Nie skazuj je od razu na brak tej części życia. Może się to wydawać trudne, ale takie nie jest… dzieci pomagają.
My z Marianką chodzimy co niedziela do Kościoła, ale tak naprawdę to dopiero od kilku miesięcy jest Ona świadoma tego gdzie i po co przyszliśmy. Zawsze pokazywaliśmy Jej gdzie jest figura lub obraz Jezusa. Któregoś razu wypatrzyła figurę Maryi, tak Jej się spodobała, że po mszy podeszliśmy bliżej, żeby się przyjrzała. Powiedzieliśmy, że to mama Pana Jezusa, taka jak wisi nad Jej łóżeczkiem i poszliśmy do domu. Tydzień później Marianka pokazuje na ołtarz i figurę Jezusa, my nazywamy „Tak, to Pan Jezus”, pokazuje na Maryję „Tak, to Maryja – mama Jezusa”, a rezolutna Marianka pyta „A tata?”. Mnie zamurowało, na szczęście mąż zreflektował się szybko i powiedział „Tata jest w niebie” i pokazał na górę. Mani w zupełności taka odpowiedź wystarczyła. Dzieci same chętnie zadają pytania i najprostsze, najszczersze odpowiedzi je zadowalają. Nie należy się bać tych pytań. A jeżeli nie znamy odpowiedzi? Zaproponować wspólne jej odnalezienie. To może być cudowna podróż po naszej wierze i rozbudzenie naszej – rodzicielskiej duchowości.
Duchowość to jedna ze sfer rozwoju. Tak jak i każda inna powinna być rozwijana, aby nasze dzieci w pełni mogły się cieszyć życiem. A ich wnętrze rozkwitnąć jak piękny kwiat. Nie bójmy się tego i rozkwitnijmy razem z nimi.