Nie bój się! Nie będzie bolało! No, nie płacz!
Byłam dziś na badaniach w laboratorium. Pojawiła się tam również mama z 3 – 3,5-letnią córeczką. Niby nic nadzwyczajnego, ale miałam okazję obserwować jedną z tych scen, które często można zobaczyć. Już na wstępie mama informowała wszystkich zainteresowanych, stojących w kolejce, że to pierwsze pobieranie krwi córeczce na “żywca”, i trzeba dzieci hartować i przyzwyczajać do wszystkiego. Potem chętnie dodała, że ona w sumie to boi się pobierania krwi, ale cóż dziecko to dziecko i musi doświadczać różnych rzeczy. Dodam, że córeczka cały czas stała obok mamy.
Już wtedy zastanawiałam się, kiedy mała zacznie płakać, ale była dzielna. W następnym etapie mama przeniosła swoje zainteresowanie na dziewczynkę i rozpoczęła tyradę, że w sumie to się nie ma czego bać, nie będzie bolało, nie ma co płakać, przecież jest dużą dziewczynką i takie tam… Mała była dzielna aż do momentu wejścia do pomieszczenie gdzie pobiera się krew. Tuż przed progiem rozpłakała się, zaparła i nie chciała wchodzić. Nie widziałam, ale domyślam się po odgłosach, że pielęgniarka miała problem z pobraniem próbki, a po wyjściu dziewczynka płakała jeszcze głośniej. Co usłyszała od mamy? ” – nie płacz, przecież nie bolało aż tak, uspokój się”. Dziecko zaczęło się zanosić jeszcze bardziej, aż do momentu kiedy po prostu zwymiotowało….
Czy można było oszczędzić tego doświadczenia dziewczynce? Moim zdaniem, tak. Jakich rad udzieliłabym tej mamie, przed następnym trudnym dla dziecka – pierwszym razem?
Po pierwsze warto już w domu, wcześniej rozpocząć rozmowę z dzieckiem na temat tego co się wydarzy. Jeśli jest to dla dziecka coś nowego nie wie czego może się spodziewać. Nie zakłada, że spotka go coś złego. Kiedy rodzić zaczyna wypowiedz od słów “nie bój się” mały człowiek, który do tej pory być może był raczej zaciekawiony, może pomyśleć, że jeśli mama mówi coś o strachu to może warto zacząć się bać? Warto wytłumaczyć co po kolei będzie się działo i dlaczego trzeba to zrobić (np. żeby sprawdzić, czy jesteś zdrowy). Kiedy dziecko zapyta czy to boli należy porównać ból, którego może się spodziewać do odczuć jakie już zna. Nie okłamujmy dzieci, że coś nie boli jeśli tak nie jest. Bo następnym razem, w ważnej sprawie nam nie uwierzą. Porównajmy ból do ukąszenia komara, ukłucia szpileczką czy igiełką. Powiedzmy też, że pani pielęgniarka zna się na swojej pracy i będzie bardzo delikatna.
Po drugie pamiętajmy, że dzieci wszystko słyszą, nawet kiedy wydaje się nam, że nie słuchają. Kiedy rozmawiamy z innymi dorosłymi, dzieci wychwytują z takiej rozmowy bardzo wiele. Więc jeśli z innymi omawiamy coś co ma spotkać dziecko, a później zupełnie innych argumentów używamy w rozmowie z dzieckiem, ono szybko wywnioskuje, że coś jest nie tak.
Po trzecie, każdy z nas ma prawo do własnych odczuć. Dzieci też. Jeśli coś je zabolała, mają prawo popłakać. Kiedy słyszą w takiej sytuacji od rodzica “nie płacz, przecież nie bolało”, dodatkowo robi im się przykro, że mama lub tata nie szanują ich odczuć, nie rozumieją. Przecież mnie to zabolało, więc dlaczego oni mówią, że nie bolało? Co warto wtedy powiedzieć? Uznać prawo dziecka do płaczu – “Rozumiem, że Cię bolało, ale i tak jestem z Ciebie dumny”, “Bolało? Ale może teraz już mniej? Jak myślisz?”. Warto dziecko w takich chwilach przytulić, ale też nie nadmiernie rozczulać się. Nie mówić, ze zła pani pielęgniarka skrzywdziła, albo inne takie. Po prostu być z dzieckiem.
Właśnie takich rad udzieliłabym tej mamie, która z pewnością bardzo kocha swoją córkę i chciała dla niej jak najlepiej. Chciała dostarczyć jej nowych doświadczeń, budować charakter… Doceniam to, ale znając dziecięcą psychikę, wiem że można to wszystko osiągnąć w sposób łagodniejszy i łatwiejszy dla dziecka.